Polacy! [...]
Cała Europa stoi w pożodze wojny. [...]
W poczuciu wielkiego obowiązku, Koło Polskie, z którym w tej dziejowej chwili łączą się wszyscy polscy posłowie, dotąd poza nim stojący, wzywa Was Polacy: do czynu, do wspólnego, jednomyślnego, do największego, na jaki Was stać, wysiłku! [...]
W tej chwili naród musi dowieść, że żyje i żyć chce, że pragnie i umie miejsce przez Boga mu wyznaczone utrzymać i przed wrogiem obronić.
Dla ujęcia polskiej siły narodowej w zbrojne Legiony Polskie, Koło polskie i wszystkie bez wyjątku stronnictwa polskie jednomyślnie postanowiły utworzyć jedną i jawną organizację. [...]
Polacy! Z zaufaniem i pełną wiarą poddajcie się kierownictwu Koła Polskiego i ustanowionej przez Koło Polskie organizacji narodowej.
Polacy! Zjednoczcie się wolą niezłomną do uzyskania lepszej przyszłości i niezachwianą wiarą w tę przyszłość!
Kraków, 16 sierpnia
Rok 1914 w dokumentach i relacjach, oprac. Janusz Cisek, Kraków 2005.
Do Legionów Polskich
Idzie najwyższy rozkaz narodowy do wszystkich mężczyzn, zdolnych do noszenia broni, aby stawili się do szeregu, aby wstępowali bez zwłoki do Legionów Polskich! Idzie wezwanie uroczyste do serca każdego Polaka, zdolnego do ponoszenia trudów wojennych, aby dał siebie samego, swój trud i znój, swój zapał i energię, aby stał się polskim żołnierzem, walczącym za Ojczyznę, za wyzwolenie Polski!
W Galicji Zachodniej utworzono w każdym powiecie Komisariaty Wojskowe NKN, które mają za zadanie werbować ochotników do Legionu Zachodniego. Należy zatem zgłaszać się do powiatowego miasta, stawić się przed komisją poborową i postąpić następnie wedle rozkazu Powiatowego Komisarza Wojskowego. [...]
Młodzież męska niżej lat 17 nie będzie dopuszczoną do poboru wojskowego. Przysłużyć się jednak może wspólnej sprawie na wszystkich polach, gdzie trzeba organizować pomoc i poparcie zbrojnym zastępom polskim.
W[ładysław] L[eopold] Jaworski, Prezes Sekcji Zachodniej NKN
Juliusz Leo, Prezes Naczelnego Komitetu Narodowego
Wł[adysław] Sikorski, Naczelnik Departamentu Wojskowego NKN
Kraków, 20 sierpnia
Rok 1914 w dokumentach i relacjach, oprac. Janusz Cisek, Kraków 2005.
Żołnierze polscy!
W legionach polskich, pod komendą polską, pod naczelnym kierownictwem przyjaznej naszemu narodowi Austrii, zleją się, spoją w jedność wszystkie dotychczasowe, oddzielne, wojskowe, polskie organizacje.
Zanim ta organizacja wspólna i jedna się utworzy, tym jednobrzmiącym rozkazem dla Drużyn Bartoszowych, Drużyn Polowych Sokoła, Drużyn Podhalańskich, Drużyn i Związków Strzeleckich rozkazujemy w imię ścisłego braterstwa broni wszystkich polskich żołnierzy:
1. Wszyscy umundurowani żołnierze polscy pozdrawiają się ukłonem wojskowym.
2. Wszystkie organizacje, komendy i żołnierze obowiązani są dać sobie odtąd wszędzie pomoc wzajemną.
3. Kary dyscyplinarne, wymierzone przez jedną z organizacji wojskowych, obowiązują wszystkie inne.
Kraków, 21 sierpnia
Rok 1914 w dokumentach i relacjach, oprac. Janusz Cisek, Kraków 2005.
Żołnierze!
Wystąpiliśmy jako garstka. W Kielcach i pod Brzegami wstrzymaliśmy przemoc odwiecznego wroga, zasłaniając sobą to, co już było wolne od stopy najeźdźcy. Obecnie naród budzić się zaczyna i nie chce nas zostawić samotnymi tak, jak byliśmy dotychczas.
W Krakowie zawiązał się Naczelny Komitet Narodowy ze wszystkich stronnictw polskich, który za zgodą austro-węgierskiej monarchii ma wystawić Legiony Polskie dla walki z Rosją.
Po porozumieniu się z tajnym Rządem Narodowym w Warszawie, zgłosiłem w swoim i waszym imieniu przystąpienie do organizacji szerszej, zapewniającej wojsku polskiemu większe środki i silniejsze działanie. Według umowy zawartej między Naczelnym armii austriackiej, oddziały nasze mają być kadrami dla formujących się Legionów.
Dziękuję wszystkim szarżom i żołnierzom za trudy i prace dotąd uczynione i chcę wierzyć, że zapał i dyscyplina wojskowa, które dotąd wykazujecie, będą dostateczną siłą, by przyszłe Legiony natchnąć pewnością zwycięstwa.
Kazimierz Sosnkowski, szef sztabu generalnego
Józef Piłsudski, komendant główny
Kwatera Główna, Kielce, 22 sierpnia
Rok 1914 w dokumentach i relacjach, oprac. Janusz Cisek, Kraków 2005.
Żołnierze!
Obecnie naród budzić się zaczyna i nie chce nas zostawić samotnymi tak, jak byliśmy dotychczas.
W Krakowie zawiązał się Naczelny Komitet Narodowy ze wszystkich stronnictw polskich, który za zgodą Austro-Węgierskiej Monarchii ma wystawić Legiony Polskie dla walki z Rosją.
Po porozumieniu się z tajnym Rządem Narodowym w Warszawie zgłosiłem w swoim i waszym imieniu przystąpienie do organizacji szerszej, zapewniającej wojsku polskiemu większe środki i silniejsze działania.
Według umowy, zawartej między Naczelnym Komitetem Narodowym a Dowódcą naczelnym armii austriackiej, oddziały nasze mają być kadrami dla formujących się Legionów.
Dziękuję wszystkim szarżom i żołnierzom za trudy i prace, dotąd uczynione, i chcę wierzyć, że zapał i dyscyplina wojskowa, które dotąd wykazujecie, będą ostateczną siłą, by przyszłe legiony natchnąć pewnością zwycięstwa.
Kielce, 22 sierpnia
Polska w latach 1864-1918. Wybór tekstów źródłowych do nauczania historii, pod red. Adama Galosa, Warszawa 1987.
Za kilka godzin opuszczają wojska Legionów Polskich, pod moją komendą zostające, gościnne mury prastarego wawelskiego grodu, by udać się na pole walki z odwiecznym wrogiem Polski.
W tej poważnej chwili odczuwam gorącą potrzebę złożenia całemu polskiemu Narodowi na ręce Jego jedynej obecnej reprezentacji, Naczelnego Komitetu Narodowego, tak imieniem własnym, jak i imieniem podległych moim rozkazom oficerów i żołnierzy, z głębi serca płynącego podziękowania za tak troskliwe zajęcie się Polskimi Legionami.
Na pole boju niesiemy serca pełne gorącej wdzięczności dla Narodu za Jego nadzwyczajną ofiarność.
Nie wątpię, że Naczelny Komitet Narodowy także i dalsze formacje Legionów Polskich otoczy tą samą opieką.
Staraniem moim i moich żołnierzy będzie odwdzięczyć się Narodowi czynami wojennymi, które nowym blaskiem okryją imię polskiego żołnierza.
[Karol] Durski[-Trzaska] m.p.p.
Kraków, 30 września
Rok 1914 w dokumentach i relacjach, oprac. Janusz Cisek, Kraków 2005.
Żołnierze!
Dziękuję I i III batalionowi w imieniu sprawy, której wszyscy służymy, za ten dzień chwały. Z dumą patrzyłem na spokój i pewność siebie, z którymi oba bataliony wytrzymały dnie próby boju pod Laskami. Ostatni zeszliście z pozycji, gdy nadeszła ciężka godzina opuszczenia jej nie z waszej winy. Honor naszego żołnierza został uszanowany nawet przez tych, którzy dotąd z głębokim niedowierzaniem i nieufnością patrzyli na nasze usiłowania. Ponieśliśmy duże ofiary, lecz te sowicie sprawie się opłacą.
Teraz, Żołnierze, przychodzą inne terminy i nowe boje. Musimy dla samych siebie zdobyć dowód, że stać nas nie na jeden tylko wysiłek woli i serca. Musimy dowieść, że w stałej pracy żołnierskiej możemy być starymi wiarusami, choć nie szkolił nas kułak kaprala i połajanka feldfebla. Chcę wierzyć, żeście się nie spalili duchowo w jednej chwili i że wytrzymacie z podniesionym czołem długą próbę wojny. Przeciwko Wam idzie teraz gwardia moskiewska, czyż gwardia polska okaże się niższą i gorszą od niej?
Do boju więc! I niech bój pod Górnem, który teraz stoczycie, będzie nowym listkiem wawrzynu na czołach Polaków, w imię Polski walczących.
Brzechów, 1 listopada
Rok 1914 w dokumentach i relacjach, oprac. Janusz Cisek, Kraków 2005.
Monarchia austro-węgierska umożliwia nam utworzenie zaczątków siły zbrojnej. Układ warunków politycznych, jaki towarzyszył tworzeniu Legionów Polskich, narzucił im formy, krępujące dalszy rozwój, konieczny do urzeczywistnienia wielkiego celu, w imię którego powstały. Obecnie oczekujemy rozszerzenia ram, w których został zamknięty nasz ruch wojskowy.
Za ujemne strony dotychczasowych formacji Legionów uważamy:
1) Ustanowienie c. k. komendy Legionów Polskich, pozbawionej naturalnego oparcia i wpływu w społeczeństwie polskim, zwłaszcza w zaborze rosyjskim.
2) Trwające do tej pory rozproszenie poszczególnych pułków.
3) Pod względem prawnym zbyt małe wyodrębnienie Legionów Polskich od reszty armii. […]
4) Odebranie w ten sposób polskiemu wystąpieniu przeciwko Rosji charakteru samodzielnego czynu wojennego. […]
Zwiększanie siły liczebnej Legionów przez werbunek żołnierzy wydało nikłe rezultaty, niewspółmierne z nakładem pracy, zwłaszcza wobec zakazu werbowania w części Królestwa okupowanej przez wojska niemieckie i krępowania werbunku przez poszczególne organy władz austro-węgierskich w pozostałej części Królestwa, przy jednoczesnym skrępowaniu życia politycznego we wszystkich jego objawach i niemożności publicznego wypowiadania się.
Aby więc ogół społeczeństwa stanął do boju z Rosją, niezbędnym jest, by zaczątki wojska polskiego zostały całkowicie skupione na ziemiach polskich, pod komendą wodza polskiego, obdarzonego zaufaniem narodu, aby zostały przetworzone na samodzielną siłę zbrojną polską oraz aby werbunek został oddany w ręce władz politycznych tworzącej się Polski.
Warszawa, 1 września
Polska w latach 1864-1918. Wybór tekstów źródłowych do nauczania historii, pod red. Adama Galosa, Warszawa 1987.
Poszłam na Krakowskie, którędy miał ze stacji przechodzić 6 pułk, udając się na kwatery do Nałęczowa. Po ulicach snuje się mnóstwo ludzi. Na każdym kroku spotyka się znajomych. Ranek cichy i ciepły. O 8[.30] od kolei wracają delegacje. Wtenczas wszyscy, a szczególniej młodzież zaczynają pędzić z bocznic ku Krakowskiemu. Dzieci coś wołają. Balkon Piłsudskiego w hotelu Viktoria ubrany w sztandary i dywany. Wkrótce ukazało się na koniach kilku oficerów austryjackich z generałem Grzesickim na czele. Przyjęci jak zwykle bardzo zimno – oficjalna komenda legionów. Potym jadą na koniach Norwid z adjutantem i oficerowie 6 pułku. Na balkon Viktorii teraz wyszedł Piłsudski. Oficerowie salutują. Za nimi oddają honory wojskowe Piłsudskiemu wszystkie kompanie pułku – przechodzące mimo. Wznoszą się okrzyki. Treści ich nie mogę dosłyszeć. Są słabe, powtarzają je garstki. Na chłopców sypią się kwiaty. Widok żołnierzy tego pułku był wzruszający. Nie wyobrażałam sobie, że to wszystko jest aż tak młode. Po prostu trudno uwierzyć, że na tychto barkach chłopięcych spoczywały tak długo te niesłychane zadania wojenne, jakie spełniali. Twarz wąsatą rzadko się widzi w szregach. Chłopcy mieli wygląd zmęczony. Kontakt serdeczny między nimi i publicznością bardzo mały. Gdy potym wracali z nabożeństwa w byłej cerkwi rosyjskiej, myśmy z Zośką Poniatowską ratowały honor Lublina, bośmy krzyczały: "Niech żyje 6 pułk", a za nami powtórzyli dopiero inni nieliczni te jedyne w czasie ich powrotnej drogi okrzyki. Na drodze Liga Kobiet nosiła chłopcom papierosy, jabłka i słodycze.
Lublin, 28 listopada
Maria Dąbrowska, Dzienniki 1914-1965, t. 1: 1914-1925, red. Wanda Starska-Żakowska, Warszawa 2009.
Prawie wszyscy oficerowie zebrali się w szkole w Mamajowcach, gdzie było dowództwo 2 pułku Legionów. Z dowództwa Korpusu było nas dwóch: kpt. Roman Górecki i ja. To zebranie oficerskie pod przewodnictwem płk. Michała Żymierskiego trwało kilka godzin. Wszyscy oficerowie oświadczyli się jednomyślnie za natychmiastową akcją celem przebicia się przez front austriacki i bolszewicki do oddziałów Muśnickiego. [...]
Bardzo energiczną, wprost zapalną mowę wygłosił młodziutki ppor. Boruta-Spiechowicz: „Nie czas na narady, odezwy i papierowe protesty, ale męskim czynem musimy dowieść, że jesteśmy żołnierzami polskimi — na nas patrzy historia! Chodźmy choćby dzisiaj! Bo jutro czy pojutrze może być za późno!”. Na te słowa zerwali się wszyscy, wołając: „Chodźmy natychmiast!”. A pułkownik Żymierski zakonkludował: „A więc idziemy jutro!”.
Mamajowce, 14 lutego
Józef Panaś, Rarańcza — Huszt — Marmaros-Sziget, Lwów 1928.
Z powodu haniebnej zdrady, jakiej dopuściły się Austria i Niemcy wobec swojego tak zwanego sojusznika, jakim być miała Polska — dłuższe pozostawanie Legionów Polskich w armii austriackiej nie licuje z godnością narodu i żołnierza polskiego.
Musimy zerwać ostatnią nić łączącą nas z Austrią. Dlatego opuszczamy terytorium Austrii, by szukać wolności poza jej granicami. Dlatego też odsyłam wszystkie odznaczenia i ordery, jakie kiedykolwiek otrzymałem (Signum Laudis i żelazną Koronę) i załączam żelazny Krzyż z prośbą o oddanie cesarzowi Wilhelmowi.
Mamajowce, Kwatera Sztabu, 15 lutego
Józef Haller, Pamiętniki, Londyn 1964.
Brzask pochmurnego nieba nad Rarańczą począł bezlitośnie wyświetlać nasze położenie przed okiem zaalarmowanych już Austriaków. Widać już prawie wyraźnie całą kolumnę wozów, rozciągniętą wśród drogi i pól [...].
Niestety! Kule artyleryjskie, początkowo pojedyncze, potem coraz gęstsze, poczynają gwizdać nad nami. Za nimi zaczynają nagrywać i ciężkie karabiny maszynowe. [...] Na głos tej muzyki kolumny się rwą do śmiertelnego marszu. Luźne wozy, konie i ludzie, wszystko pędzi ku przodowi, jeden przeciw drugiemu. [...] Ogień artylerii austriackiej i karabinów stał się celny i stokroć silniejszy. Kule padają jedna przy drugiej. Dolina znajduje się w krzyżowym ogniu prawie ze wszystkich stron. Istne piekło na ziemi. Słychać jęki rannych i konających.
Rarańcza, 16 lutego
Garść wspomnień spod Rarańczy, zest. i przygot. do druku Feliks Olas, Warszawa 1938.
W samym Huszt oficerowie, którzy są stosunkowo gorzej traktowani niż żołnierze, mieszkać muszą po 9–11, a nawet i więcej w jednej izbie 4x4 metry kwadratowe przestrzeni. Oficerowie uwięzieni mogą jedynie na dwie godziny dziennie wychodzić na spacer po dziedzińcu.
Warszawa, 18 kwietnia
Katolicki Uniwersytet Lubelski, Papiery dotyczące Legionów Polskich 1916–1926, rps 564.
Poszliśmy spać jak zwykle. Nagle budzę się, słyszę huk armat, pękanie ręcznych granatów, trajkotanie karabinów maszynowych, w oknie widzę łunę pożaru, a z cerkwi odzywa się pożarny dzwon na trwogę. Rzucam okiem na zegarek, pokazuje czwartą rano. Sekunda, jeden błysk w głowie i od razu oprzytomniałem, że to bitwa.
Kaniów, 11 maja
Kazimierz Nowina-Konopka, Wspomnienia wojenne kapelana II Brygady Legionów Polskich, do druku przygotował, wstępem i przypisami zaopatrzył Julian Humeński, Kraków 1993.
11 maja o godzinie 4.00 zarządzono w Jamczysze alarm i ostre pogotowie. Dowiadujemy się, że w nocy około godziny 1.00 napadli Niemcy na nasze placówki, weszli między 4 a 5 Dywizję Piechoty. [...] W parę godzin później dochodzą nas wiadomości o poddaniu się Korpusu.
Niszczymy aptekę, łamiąc instrumenty i wlewając kwas karbolowy do słoików z proszkami. Rannym wydajemy jałowe opatrunki na zapas, sobie zostawiliśmy podręczne apteczki. Siodło pociął na zelówki mój luzak [ordynans], klacz ma zastrzelić.
Dnia 12 maja ostatni rozkaz dzienny dowództwa Korpusu, dotyczący pogrzebu zabitych i zdania broni, taboru itp. Około południa następuje właściwe rozbrojenie; żołnierze rzucają na wozy lub ziemię uszkodzone karabiny.
Jamczycha, 11–12 maja
Garść wspomnień spod Rarańczy, zest. i przygot. do druku Feliks Olas, Warszawa 1938.
Jest tu nam bardzo przykro i smutno. Społeczeństwo, mając wiele ważniejszych spraw na głowie, mniej się zajmuje nami. Pytacie, czy bardzo tęsknimy za wolnością. Jakżeż możemy nie tęsknić, gdy coraz bardziej, co dzień, uczuwamy krępujące nas więzy, a ludzi w Polsce do pracy potrzeba... Tymczasem nie widać zupełnie końca tej niewoli. Dni wloką się bezpłodnie i beznadziejnie. Możecie zupełnie bez obawy pisać do mnie — na wyjazd z Łomży się nie zanosi.
Łomża, 14 maja
Jan Klimek, Park amunicyjny legionów polskich w Łodzi (Retkinia – Brus – Srebrna), „Niepodległość”, t. 9, 1934.
Warto było obserwować miny trybunału, gdy Górecki przedstawiał proste i pełne zaufanie Legionów i społeczeństwa polskiego do solennych obietnic, nie tylko rządu austriackiego, ale i obu monarchów — Franciszka Józefa i Karola, tudzież sprzeniewierzenie się tegoż rządu i sprzedanie naszych, uroczyście nam gwarantowanych, interesów za wątpliwej wartości obietnicę kawałka chleba. Sędzia — pułkownik Kraus — zgrzytał zębami, a przedstawiciel AOK [Armeeoberkommando] narysował nerwowo na pulcie cały szereg znaków paragrafowych, które jako haki do wieszania poumieszczał na szubienicy. Widać, że my tu na sali jesteśmy jednakże górą i raczej sędziami niż podsądnymi.
Węgry, Marmaros-Sziget, 8 czerwca
Józef Panaś, Rarańcza – Huszt – Marmaros-Sziget, Lwów 1928.
Wysoki Sądzie! Proces niniejszy jest wypadkiem wielkiej wagi i historycznej doniosłości — policyjnymi sztuczkami nie obniży się jego znaczenia na świecie. Czy tak, czy owak dostanie się on z całym aparatem mu towarzyszącym przed sąd historii, przed trybunał świata, który śledzi i omawia jego przebieg.
Węgry, Marmaros-Sziget, 18 czerwca
Herman Lieberman, Pamiętniki, wstęp i oprac. Andrzej Garlicki, Warszawa 1996.
Tocząca się obecnie w Marmaros-Sziget rozprawa karna przeciw członkom polskiego korpusu posiłkowego zna[jduje] silny oddźwięk w społeczeństwie polskim, a wywoła niezawodnie jeszcze tam głębszy refleks po jej ukończeniu.
Jakkolwiek by oceniać i tłumaczyć pobudki ubolewania godnych czynów, które zaprowadziły legionistów na ławę oskarżonych, czy to egzaltacja patriotyczna, czy też innymi względami, zaprzeczyć nie można, że oskarżeni przez samowolne złamanie przysięgi wojskowej postąpili wbrew zasadom etyki religijnej i obyczajowej i tradycjom żołnierza polskiego.
Ponieważ prasa polska stara się przedstawić oskarżonych jako męczenników, polecam P.T., aby zwracał baczną uwagę na wszelkie objawy będące w związku z toczącą się rozprawą karną i nie dopuszczał tak teraz, jak i po jej ukończeniu, do żadnych manifestacji, które by nosiły znamiona gloryfikacji oskarżonych i popełnionych przez nich czynów. Nie dopuszczać więc należy stanowczo do publikacji i akcyi w tym kierunku na zgromadzeniach i patriotycznych organizacjach.
c.k. Namiestnik:
Huyn w.r.
Lwów, 21 czerwca
Starostwo w Nowym Sączu, sygn. 25, Akta prezydialne c.k. Starostwa Powiatowego w Nowym Sączu,
1918.
Kraków przemienił się w jeden wielki obóz legionowy. Jeszcze nie ma dużego zjazdu, a już hasła, pod którymi został zwołany, górują nad całym miastem. [...] Legioniści stali się panami miasta. Siwe czapki legionowe, które przywdziali wszyscy uprawnieni, witane są wszędzie entuzjastycznie. Pieśń legionowa brzmi ze wszystkich kwater. Brać upaja się szałem powitania i serdeczności koleżeńskiej, przenosi się na ulice, aż huczą stare mury dostojnego miasta.
Kraków tej nocy nie śpi. Któż mógłby spać, gdy czasu nie starczy na to, aby się ze wszystkimi najserdeczniejszymi zobaczyć i nacieszyć nimi. To nie tylko Legiony szalały z radości z okazji swego jubileuszu. Mury miasta trzęsą się od radosnych okrzyków, a mieszkańcy jego przeżywają najmilsze swoje wspomnienia z czasów niezapomnianych Oleandrów [miejsce, z którego wyruszyła Pierwsza Kompania]. [...]
Generał Łuczyński po oddaniu hołdu Wielkiemu Marszałkowi i po 5-minutowym milczeniu zaczął czytać słowa Komendanta: „Musimy czuwać i być gotowi do odparcia każdego zamachu na naszą Ojczyznę...”. Jakby zza grobu Wielki Marszałek rzucił wezwanie do narodu.
Kraków, 5 sierpnia
„Kurier Poranny” nr 215, z 6 sierpnia 1939.
Z trudem dobijamy się na nasze miejsce na Błoniach. Stoimy wszyscy w formie olbrzymiego prostokąta. Na wprost od Oleandrów ołtarz, obok niego las pocztów sztandarowych, chyba ponad 2000. Przed ołtarzem mównica, a przed nią podium, gdzie zasiądzie Marszałek [Edward Rydz-Śmigły]. Przy dochodzeniu na nasze miejsce (5 pułk piechoty Legionów) ścisk olbrzymi, nie sposób się dopchać. Piekielne gorąco (ponad 36°) [...]. Kobiety mdleją w tym ścisku i gorącu, niejednego ze starych legionistów cucą także.
Kraków, 6 sierpnia
Stefan Rowecki, Wspomnienia i notatki autobiograficzne 1906–1939, Warszawa 1988.
Gdy w czasach dzisiejszych słowa pokój i wojna na przemian są na ustach świata — to my stwierdzamy: cenimy i szanujemy pokój tak jak inne narody, ale nie ma takiej mocy, która by nas przekonała, że pokój to jest takie słowo, które dla jednych oznacza brać, a dla drugich dawać. Nie żywimy w stosunku do nikogo agresywnych zamiarów, co jest chyba jasnym i nie ulega wątpliwości, tak samo jak nie ulega wątpliwości, że przeciwstawimy się wszystkimi środkami, bez reszty, każdej próbie bezpośredniego lub pośredniego naruszenia interesów, praw i godności naszego państwa.
Kraków, 6 sierpnia
„Ilustrowany Kurier Codzienny” nr 217, z 8 sierpnia 1939.
Wkrótce zaczęła się defilada, trwająca ponad dwie godziny. [...] Lunął deszcz. Gdy mijaliśmy Kraków, w drodze jeszcze na Wawel do przedefilowania przed kryptą Wielkiego Marszałka, entuzjazm tłumów na ulicach sięgnął zenitu. Starsze panie i dziewczęta, starcy i młodzi chłopcy, bez względu na ulewę, stali nieosłonięci na ulicach, i to godzinami, i pełni radości, entuzjazmu, choć zmoczeni i na pewno głodni, wiwatowali bez przerwy na cześć przechodzących. [...] Naprawdę nie jestem wrażliwy, ale parę razy łzy zakręciły mi się w oczach i byłyby poleciały, żeby nie siła woli.
Kraków, 6 sierpnia
Stefan Rowecki, Wspomnienia i notatki autobiograficzne 1906–1939, Warszawa 1988.
O świcie 3 baon wyszedł na południowy skraj lasu, skąd po bezdrożach, w strugach deszczu posuwał się w kierunku Suchowoli. [...] Żołnierze maszerują dalej błotnistymi drogami, zmęczeni, zziębnięci, przemoknięci, głodni. Przy każdym zatrzymaniu kolumny walą się z nóg i zasypiają w błocie. [...]
O świcie, po ostrzelaniu przez baterię 10 pal [pułk artylerii lekkiej] nieprzyjaciela we wsi Podklasztor, ruszyło natarcie, [...] w wyniku którego Niemcy zostali wyparci ze wsi. Następnie pododdziały dotarły do Krasnobrodu, gdzie oswobodziły z niewoli niemieckiej dowódcę 6 pułku piechoty ppłk. [Jana] Kasztelowicza i kilku oficerów 1 Dywizji Piechoty Legionów. [...] W Krasnobrodzie nie było już właściwie żadnych zorganizowanych oddziałów. Podpułkownik Kasztelowicz powtórzył ostatni ustny rozkaz dowódcy 1 Dywizji: „Przegraliśmy kampanię. [...] Dekować się [...]. Młodzi wiekiem powinni przedostawać się na Węgry, a stamtąd do Francji, gdzie na pewno będzie formowane Wojsko Polskie…”.
Krasnobród, 25 września
Michał Schmal, 6 pułk piechoty Legionów Józefa Piłsudskiego w kampanii wrześniowej 1939 r., „Wojskowy Przegląd Historyczny” nr 4/1992.